Redaktor naczelna magazynu "Golf&Roll" oraz strony internetowej czasopisma. Z pismem…
Kiedy pierwsi pasjonaci golfa na Śląsku postanowili wybudować sobie miejsce najpierw do treningu, a potem do gry, pewnie nie przypuszczali, że będzie to początek pięknej historii. Historii, która właśnie zatoczyła kolejne, 30. już koło.
Spotykamy się w pewien słoneczny majowy dzień w domku klubowym w Śląskim Klubie Golfowym. Jest środek tygodnia, ale klub tętni życiem. W gronie osób, które zdecydowały się opowiedzieć o początkach tego miejsca, o tym, co aktualnie dzieje się w klubie oraz o planach na przyszłość, są Krzysztof Borończyk, obecny prezes śląskiego stowarzyszenia, Krzysztof Przybylski, były prezes klubu, obecnie członek zarządu, związany z siemianowickim polem od kilkudziesięciu lat, Rafał Walo, również członek zarządu oraz opiekun prężnie rozwijającej się sekcji juniorskiej a także Mariusz Pawłowski, dyrektor sportowy klubu, trener PGA Polska. To oni współtworzą to miejsce i kreują wokół niego dobrą atmosferę, z której Śląski Klub Golfowy jest dobrze znany w całej Polsce.
Początki
„Śląski Klub Golfowy powstał dokładnie 30 lat temu, kiedy to zawiązała się grupa inicjatorów, pod przewodnictwem Mariana Kupki oraz Antoniego Wali, która na byłych nieużytkach PGR-owskich, postanowiła wybudować pole golfowe. Ludzie ci zwrócili się do prezydenta miasta z prośbą o wydzierżawienie terenów, a po uzyskaniu zgody rozpoczęły się prace. Pole, jakie znamy dzisiaj, powstawało etapami. Najpierw wybudowano dwa dołki, które służyły do treningów, z czasem, dzięki zaangażowaniu klubowiczów, udało się wybudować 9 dołków par 31. Około 2 lata po tym, jak zostałem prezesem klubu, zdecydowaliśmy o zwiększeniu par pola na 36, a z czasem, na nieużytkowanym do tej pory terenie, powstawały kolejne dołki. W końcu udało się uzyskać wszystkie niezbędne pozwolenia i podjęliśmy decyzję o rozbudowie obiektu do 18 dołków. W tej pełnowymiarowej wersji nasze pole istnieje od 2007 r.”, opowiada Krzysztof Przybylski, który trafił tu wiele lat temu i to przez zupełny przypadek.
Siemianowice Śląskie, miasto, w którym znajduje się Śląski KG, nazywane jest sypialnią pobliskich Katowic i jest podzielone na część mieszkalną i rozległą część zieloną. Oprócz pola golfowego, w pobliżu mieści się park Pszczelnik, a dalej zagospodarowane przez miasto tereny, które stanowią zielone płuca śląskiej aglomeracji.
To właśnie w czasach, kiedy grupa pasjonatów zaczynała przygotowywać teren pod budowę pierwszych golfowych dołków, wiedziony ciekawością trafił w to miejsce Krzysztof Przybylski, który wraz z kolegą w tym okresie grywał na znajdujących się w pobliżu kortach tenisowych.
„Razem z kolegą, zaintrygowani, co też kryje się za kierującym na pobliski teren znakiem „Golf”, postanowiliśmy sprawdzić to osobiście. Na miejscu zastaliśmy prowizoryczny barak, stolik z parasolem i trzy krzesła, na jednym z nich siedział lekko znudzony mężczyzna. »Co to jest ten golf?«, zapytaliśmy. »A macie wolne jakieś 2 godziny czasu? To zapraszam!«. Tym kimś był Robert Szwarc, który zaczął nam z pasją opowiadać o całkiem nam nieznanej dyscyplinie sportu. Potem wziął nas na stanowisko i pokazał, jak uderzać piłki. Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają golfa od pierwszego wejrzenia i na tych, którzy jak go spróbują, nigdy do niego nie wrócą. Ja należę do tej pierwszej grupy. Po tej pierwszej wizycie zapisałem do klubu siebie, moją żonę i 3 córki. I zostałem tu do dziś”, wspomina Krzysztof Przybylski.
Kim byli zatem ludzie, którzy 30 lat temu, kiedy nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce mało kto słyszał o takiej dyscyplinie jak golf, postanowili zaszczepić tę dyscyplinę w tych stronach? Byli wśród nich Marian Kupka, pracownik Uniwersytetu Śląskiego, pierwszy prezes Śląskiego KG, Antoni Wala, pierwszy kapitan pola, wspominany, nieżyjący już Robert Szwarc, który w tym czasie pracował na zachodzie Europy i dzięki temu miał okazję zetknąć się z tym sportem, a także Mieczysław Hojda i Stefan Szostak. Osoby te w większości pierwsze golfowe szlify zdobywały za granicą, w Czechach, trenując i grając w położnym ok. 100 km dalej klubie pod Ostrawą. Z czasem grupa pasjonatów zaczęła się rozrastać. Zarejestrowane 16 listopada 1994 roku stowarzyszenie miało już w swoich szeregach kilkanaście zafascynowanych nową dyscypliną sportu osób, gotowych zaangażować się w jej rozwój na Śląsku.
Po pierwsze pasja
Co trzeba szczególnie podkreślić, od początku to, co działo się wokół Śląskiego Klubu Golfowego, było działalnością społeczną, a pole powstawało i nadal funkcjonuje ze środków klubowiczów.
„Jako stowarzyszenie non profit, nieprowadzące działalności gospodarczej, nie podlegamy w zasadzie pod żadne dotacje, a jedyne środki, jakie klub jest w stanie pozyskać, pochodzą od Polskiego Związku Golfa i Ministerstwa Sportu, ale są to w zasadzie nieduże kwoty, nie mające znaczącego wpływu na budżet, jakim dysponujemy. Klub utrzymuje się od początku ze składek członkowskich. Nasi członkowie są właścicielami klubu, a głos każdego z nich ma takie samo znaczenie. Jako stowarzyszenie non profit wszystko, co uda nam się w ciągu roku wypracować, wykorzystywane jest na działalność statutową klubu”, mówi Krzysztof Borończyk, prezes Śląskiego KG od 2020 r.
Od początku zresztą wszystko, co powstawało w siemianowickim klubie, miało miejsce dzięki zaangażowaniu klubowiczów. W taki też sposób powstał sam projekt pola golfowego. Robert Szwarc, w tym początkowym okresie najbardziej obyty w golfowym know-how, wyciągnął któregoś dnia mapę wojskową i wraz z klubowiczami, patrząc na ukształtowanie terenu, zaczęli planować rozmieszczenie kolejnych dołków. Rękami klubowiczów, a także dzięki im dobrowolnym wpłatom, został zbudowany także pierwszy domek klubowy. Po postawieniu drewnianej konstrukcji, przez zimę wszyscy chętni mogli zaangażować się w prace i tym samym wesprzeć budowę.
„Klubowicze przychodzili w czynie społecznym i pomagali w kładzeniu podłogi, ścian. Kto miał tylko czas, chęci, czy też dysponował odpowiednimi narzędziami. Na wiosnę domek funkcjonował już pełną parą”, wspomina Krzysztof Przybylski. „Każdy grosz oglądaliśmy wtedy dwa razy, zanim go wydaliśmy, bo nie było w tym czasie żadnych dotacji, a na golfa to już w ogóle. Z urzędem miasta mieliśmy od początku bardzo dobre relacje, ale polegające głównie na tym, że nam, co prawda, nie pomagali, ale i nie przeszkadzali. Wszystko, co jest teraz, powstało dzięki codziennej, organicznej pracy. Prosta rzecz – mamy tyle i tyle pieniędzy, tyle potrzeba na utrzymanie pola, tyle możemy przeznaczyć na inwestycje. Tak działaliśmy i działamy do dzisiaj”.
„Oczywiście od samego początku byliśmy ograniczeni środkami finansowymi. Są obiekty, za którymi stoi często majętny właściciel, który wyłożył odpowiednie środki i mógł wybudować całą infrastrukturę naraz, licząc, że inwestycja z czasem się zwróci i zacznie generować zyski. U nas to ewolucja, tym bardziej mnie cieszy, że z każdym rokiem przybywa nam klubowiczów, maszyn, a klub i pole pięknieją”, dodaje Krzysztof Borończyk.
Sukces niejedno ma imię
Dziś klub golfowy z Siemianowic zrzesza w swoich szeregach ok. 450 członków, a dodatkową grupę stanowią golfiści jedynie z prawem do gry. Często są to ekspaci, których na Górny Śląsk sprowadziła praca. Daje to przeszło 500 golfistów i golfistek korzystających regularnie z pola golfowego i płacących na rzecz klubu składki.
Tak duża liczba członków pozwala utrzymać stawki opłat za roczne prawo do gry na jednym z najniższych poziomów w Polsce (roczna opłata członkowska w 2024 r. to 3700 zł).
Co zadecydowało o sukcesie tego miejsca? Po pierwsze, atrakcyjne położenie.
„To umiejscowienie Śląskiego KG jest w zasadzie unikatowe w skali Polski”, mówi Rafał Walo. „Jest to klub w samym centrum śląskiej aglomeracji, liczącej 3 mln ludzi, którzy są w stanie dojechać do nas w ok. 40 min. Podczas gdy z reguły pola golfowe w Polsce, ze względu na tańsze koszty zakupu gruntu, usytuowane są na obrzeżach lub poza miastami, my możemy pograć w golfa, nie podróżując przy tym godzinami.”
Od początku, pewnie dlatego, że za powstaniem pola i klubu, stała pasja tworzących go ludzi, Śląski Klub Golfowy wyróżniała panująca tu atmosfera.
„Nigdy nie mieliśmy ambicji, by stać się jakimś ekskluzywnym miejscem, który jest tylko dla bogatych ludzi. Mamy w swoim gronie emerytowanych górników, nauczycieli, lekarzy, studentów – ten przekrój społeczny ludzi skupionych wokół klubu jest bardzo szeroki”, mówi Krzysztof Borończyk. „Staramy się także, by gracze na naszym polu, stosując się do etykiety golfa, nie byli poddawani reżimowi, jaki często można spotkać na „komercyjnych” polach golfowych. Nasi golfiści i nasi goście przychodzą do klubu, aby odpocząć.”
„Co ciekawe, Śląski KG był swego czasu i może jest do dzisiaj – nie wiem, bo już nie śledzę tych statystyk – klubem, który zrzeszał największą liczbę pań”, dodaje Krzysztof Przybylski.
Klub angażuje się także w akcje, które mają na celu popularyzację golfa w regionie.
„Od wielu lat wraz z Urzędem Miasta Siemianowice 2 razy w tygodniu w okresie wakacyjnym organizujemy godzinne darmowe zajęcia dla dzieci. Urząd wspiera nas w ten sposób, że zamieszcza w swoich informatorach wakacyjnych, że można do nas przyjechać i wziąć udział w lekcjach golfa. Zajęcia te są finansowane przez naszych klubowiczów. Dodatkowo w każdą niedzielę, o godz. 12, przez cały sezon nasi trenerzy prowadzą lekcje dla osób, które chcą się zapoznać z golfem”, mówi Mariusz Pawłowski, który stoi na czele zespołu trenerskiego w Śląskim KG.
W tym sezonie klub, we współpracy z Regionalnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Katowicach, rozpoczyna także darmowe zajęcia dla seniorów. Od 3 lat w Śląskim KG organizowany jest natomiast charytatywny turniej 5 Stars Charity Cup, z którego dochody zasilają konto Fundacji Iskierka, zajmującej się dziećmi z śląskich oddziałów onkologicznych.
Od kilku lat ważną częścią klubu jest również sekcja juniorska, w której budowę i rozwój od początku zaangażował się Rafał Walo. W 2020 r., zmobilizowany przez jednego z członków ówczesnego zarządu Romana Łuczaka, widząc potencjał tego miejsca, postanowił zbudować w śląskim klubie golfową juniorską sekcję z prawdziwego zdarzenia. Do tamtej pory wokół klubu gromadziła się jedynie mała grupa dzieci członków, trzeba więc było zacząć w zasadzie od początku. Teraz to zżyta grupa wpierających się nawzajem młodych ludzi, których na turniejach juniorskich i nie tylko łatwo poznać po charakterystycznych koszulkach z liczbami na plecach.
„Kosztowało mnie to dużo czasu, ale poszło dosyć skokowo, bo po 2 latach nasza sekcja rozrosła się do kilkudziesięciu juniorów, regularnie uczestniczących w treningach. W 2021 r. wysłaliśmy naszą juniorską drużynę składającą się z Macieja Łuczaka, Macieja Januszewicza i Igora Walo na Klubowe Mistrzostwa Polski Juniorów i chłopcy wrócili z nich z tytułem wicemistrzów. Zrobili nam tym niesamowitą niespodziankę. Nasi członkowie, którzy do tej pory nie interesowali się za bardzo golfem juniorskim, po tym sukcesie zaczęli śledzić wyniki i turnieje tej grupy wiekowej. Potem rozwój sekcji postępował bardzo dynamicznie – mamy w tej chwili ponad 60 juniorów, których trzon stanowią m.in. Matylda Krawczyńska, Marysia Moczarska, Maciej Łuczak, Maciej Janusiewicz, Franciszek Moczarski i wielu innych. Wysyłamy na turnieje coraz większą reprezentację i ma to odzwierciedlenie w klasyfikacji Pucharu Polski Juniorów, w której od 3 lat plasujemy się w pierwszej 10, a w tym roku mamy szansę znaleźć się w pierwszej piątce. Cieszę się, że w tym sezonie z sekcji juniorskiej mogłem zaproponować naszemu kapitanowi Bogdanowi Maciejczykowi reprezentantów na Klubowe Mistrzostwa Mężczyzn. Nasze juniorki będą też wspomagać naszą kapitan Zofię Paradysz i reprezentować Śląski KG na Klubowych Mistrzostwach Kobiet. Liczymy na duże sportowe sukcesy w obu tych grupach”, mówi Rafał Walo.
Co dalej?
Plany zarządu Śląskiego KG sięgają dalej. W domku klubowym wisi już projekt wykonany przez słowackiego projektanta Davida Zalesky’ego, zakładający rozbudowę obiektu w kolejnych latach.
„Pierwszy etap rozbudowy już rozpoczęliśmy – uporządkowaliśmy teren, który do tej pory był pełen różnego rodzaju śmieci i krzaków. Chcemy tę część zagospodarować, by rozbudować obszar treningowy, m.in. o chipping area z prawdziwego zdarzenia i rozwinąć dotychczasową akademię golfa. Jeżeli dostaniemy zgodę miasta, chcemy zabudować także nasz driving range i go rozszerzyć. Docelowo naszym targetem jest budowa kolejnych 9 dołków, bo biorąc pod uwagę rosnącą liczbę klubowiczów i ograniczone możliwości pola, stanie się to niedługo koniecznością. Odbywa się u nas coraz większa liczba turniejów, a wiadomo, że golfiści najchętniej korzystają z pola w weekendy”, mówi Krzysztof Borończyk.
Nie bez znaczenia w realizacji tych planów będą naciski golfistów z zagranicy, pracujących dla firm, których coraz więcej sprowadza się do Katowickiej Strefy Ekonomicznej. Chcą mieć oni dostęp do pola golfowego i móc z niego korzystać.
W planach Śląskiego KG jest również modernizacja ciągu recepcyjnego, a także budowa profesjonalnej hali na maszyny, które używane są do pielęgnacji i utrzymania pola.
Obchody jubileuszu
Jubileuszowy rok zobowiązuje, dlatego Śląski KG postanowił w szczególny sposób uczcić 30 lat swojego istnienia. Po pierwsze, odświeżeniu uległo logo klubu, które z okazji okrągłej rocznicy, przybrało odświętną odsłonę. Na 31 sierpnia – 1 września zaplanowane są uroczyste turnieje z okazji 30-lecia, na które zarząd panuje zaprosić klubowiczów, dobroczyńców, pierwszych założycieli i wszystkich tych, który mieli znaczący wpływ na rozwój klubu, do wspólnego świętowania. Wśród jubileuszowych inicjatyw jest także m.in. akcja „30 drzew na 30-lecie”, w której każdy, kto ma taką potrzebę i po uzgodnieniu z głównym greenkeeperem, będzie mógł zasadzić pamiątkowe drzewo, opisać je jako swoją donację i tym samym wesprzeć działalność klubu. Tych akcji będzie więcej.
Potem trzeba będzie po raz kolejny zakasać rękawy i wrócić do codziennej, organicznej pracy. Śląski Klub Golfowy nie powiedział przecież jeszcze ostatniego słowa.