Now Reading
Dokąd Polacy jeżdżą na golfa?

Dokąd Polacy jeżdżą na golfa?

Jakie kierunki najchętniej wybierają Polacy, decydując się na wyjazd na golfa za granicę? O ile Turcja czy Hiszpania to wciąż najczęściej wybierane golfowe destynacje, to na popularności zyskują także mniej oczywiste miejsca. O wyjazdowe preferencje golfistów zapytaliśmy ekspertkę Katarzynę Bobińską, właścicielkę golfowego biura podróży Travel&Action.

Jakie golfowe kierunki są obecnie najbardziej popularne wśród polskich golfistów?

Od 18 lat niekwestionowanym numerem jeden, jeśli chodzi o wakacyjno-golfowe kierunki wybierane przez Polaków, jest turecki Belek. W sumie 16 pól golfowych, bardzo dobre 5-gwiazdkowe hotele o różnym standardzie i poziomie cenowym, wyśmienity serwis, a przede wszystkim łatwy dolot z całej Polski sprawiają, że to ulubiony kierunek na wyjazdowego golfa.

Kierunek nr 2 to zdecydowanie Hiszpania. Szczególnie w okresie jesieni i wiosny. Zimą, czyli pomiędzy grudniem a lutym, częściej wybierane są Cypr, Maroko i Wyspy Kanaryjskie. Emiraty Arabskie to zawsze gwarancja dobrej pogody. Każdy rok przynosi też nowe odkrycie, nowy kierunek. Podyktowane jest to zazwyczaj uruchomieniem nowej trasy czarterowej lub rejsowej. Nowością jest na przykład cudowny Oman. Z kolei niekwestionowanymi liderami dalekich podróży są dla golfistów Dominikana, Tajlandia czy Mauritius.

W Travel&Action staramy się stale kreować nowe kierunki. Od kilku lat intensywnie promujemy Włochy oraz Portugalię. Tu warto grę połączyć ze zwiedzaniem oraz degustacją wybornych win i smakowaniem lokalnej kuchni. Co roku sprawdzamy co najmniej cztery nowe miejsca, by potem przygotować ciekawy program. Cieszy nas, że polecane przez nas miejsca są dobrze odbierane i zyskują coraz więcej zwolenników. Tegorocznym odkryciem jest na pewno grecki Peloponez i uznany za najlepszy resort golfowy w kontynentalnej Europie – Costa Navarino. Resort ten to cztery spektakularne pola golfowe, trzy hotele i niezliczone atrakcje dla całej rodziny. Stworzony od podstaw projekt idealny. Miejsce, w którym każdy się zakocha i do którego chce wracać co roku. Staramy się też przybliżać naszym klientom kolebkę golfa, czyli Szkocję oraz Irlandię. To miejsca, gdzie królują mało znane u nas pola linksowe.

Polscy golfiści uwielbiają Turcję i Hiszpanię, ale na popularności zyskują także inne, mniej oczywiste kierunki. fot. Golf24/Marek Darnikowski

Czy pandemia zmieniła wyjazdowe preferencje Polaków?
Pandemia spowodowała jedną wyraźną zmianę – Polacy, w tym golfiści, nabyli sporo nieruchomości w szczególności w Hiszpanii, lub zaczęli wynajmować na dłużej apartamenty w miejscach, gdzie są ich znajomi. Tryb pracy zdalnej pozwolił na dłuższe wyjazdy i korzystanie z dobrej pogody do gry na dłużej niż tygodniowy urlop. W doborze kierunków sytuacja niewiele się zmieniła, jedynie na plus, gdyż dodano więcej lotów w te ulubione miejsca z różnych miast. Co tylko ułatwia tam wyjazd. Warto wspomnieć, że pandemia dość mocno wpłynęła na czas podejmowania decyzji. Nadal sporo osób zostawia decyzję o wyjeździe na ostatnią chwilę, choć, na szczęście, nie wszyscy lubią takie ryzyko.
Jeśli chodzi o nas, to fatalny był 2020 r. W 2021 r. wykonaliśmy już 80% planu z roku 2019. Praca wyglądała zgoła inaczej, bo klienci decydowali w środę o sobotnim wyjeździe, kiedy wiedzieli, że mają negatywne testy. Wybór był okrojony – Turcja i Hiszpania. Wiele europejskich krajów wprowadziło zakaz wyjazdów, jednak my mieliśmy taką możliwość. Więc ludzie chętnie z tego korzystali. Pola były puste i witały Polaków z otwartymi ramionami.

Jakie formy wyjazdów cieszą się wśród golfistów największą popularnością – turniejowe, indywidualne czy treningowe?
Naszym niekwestionowanym największym działem są wyjazdy treningowe. Jako partner PGA Polska od wielu lat organizujemy wyjazdy z trenerami. Pro, ze względu na nasz serwis, współpracują z nami przez lata. Polacy kochają rywalizację i turnieje, to drugi dział, który świetnie się sprzedaje. Nasz największy projekt Finally Together, który organizujemy wspólnie z Golf24, przyciąga rocznie ok. 80–100 osób. Od lat promujemy również międzynarodowe turnieje, gdzie gra się indywidualnie lub też drużynowo. I coraz większe grono docenia taką formę wyjazdu. Zawiązują się przyjaźnie na całe lata.

Lubię wyszukiwać także projekty nietuzinkowe. Obecnie mamy ciekawą opcję na Majorce – turniej z kuchnią serwowaną przez restauracje Michelin – Mallorca International Golf Cup. To coś dla wielbicieli dobrego golfa i jeszcze lepszych smaków. W 2022 r. wystartowaliśmy również z naszym nowym projektem Ryder Hat, który rozgrywany jest w systemie Ryder Cup i grany na obiektach, gdzie oryginalny turniej już się odbył. To też pierwszy na rynku turniej na zaproszenia. Byliśmy we Francji, w kolejnym roku jedziemy do Irlandii. Drużyny były skompletowane w ciągu kilku dni. Formuła match play okazuje się bardzo ciekawa i dobrze sprawdza się na wyjazdach.

Grecki resort Costa Navarino uznany jest z ajeden z najlepszych w kontynentalnej Europie fot. Costa Navarino

Jakie kierunki są, według Ciebie, wciąż przez naszych golfistów niedoceniane?
Jeśli miałabym wskazać na taki kierunek, to powiedziałabym, że Włochy. Kraj ten ma bardzo różnorodną ofertę, jednak trzeba tam zazwyczaj dysponować autem i dojeżdżać na pola czasem ok. 30–60 min. Wśród golfistów, jak się okazuje, znacznie mniej jest miłośników zarówno gry, jak i zwiedzania. Polacy, kiedy jadą na tydzień na golfa, to z reguły chcą grać 5–6 dni i nie mają już czasu na oglądanie niczego w okolicy. Lubią, kiedy wszystko jest skoncentrowane w jednym miejscu.

Gdzie, według Ciebie, warto udać się na golfa poza tymi utartymi szlakami?
Moje ostatnie, najciekawsze odkrycie golfowe to przede wszystkim potęga światowego golfa nr 2, czyli Japonia. Już od pierwszego dołka wiesz, że gra będzie zupełnie innym doznaniem. Czteroosobowe buggies na pilota, obowiązkowa przerwa na lunch po 9. dołkach (jedynie na Okinawie gra się 18 dołków ciurkiem), wyciągi między dołkiem a tee, w miejscach, gdzie jest za „stromo”, by podejść, podwójne greeny na dołkach, by co tydzień grać inaczej, żeby w tym czasie ten drugi green mógł „odpocząć”. Jakość na miejskich polach porównywalna z naszymi „gwiazdami” jak Rosa czy Sierra. To dziś regiony, które najbardziej otwierają się na europejskiego klienta. Każdy, kto w Japonii był i grał, wraca obkupiony w unikatowe stroje, torby i buty. Na pewno będzie się wyróżniał z tłumu. Jednym słowem, golf na najwyższym możliwym poziomie. Połączony dodatkowo z bajeczną kuchnią, bogatą kulturą. To wszystko sprawia, że golfowy wypad do Japonii może okazać się podróżą życia. Idealną kombinacją jest trasa: Tokyo – Fuji – Kioto – Mie. Trzeba się przygotować jednak na intensywny program i częste zmiany hoteli. Ale warto. To kraj zupełnie inny, piękny i zachwycający.

Golfowy wypad do Japonii może okazać się podróżą życia.

Z bliższych kierunków bardzo mi się spodobało południe Włoch i królestwo wina Primitivo – Apulia. Liczne loty do Bari z kilku miast polskich, mnóstwo ciekawych miasteczek do zwiedzenia: Matera (gdzie kręcony był ostatni Bond), Arbelobello z białymi domkami truli, nadmorskie Polignano Di Mare i Monopoli, Lecce i Otranto. Na południe od Bari są dwa miejsca, gdzie można grać w golfa: San Domenico oraz Acaya, oraz połączyć to ze zwiedzaniem tych urzekających miasteczek. Włoska kuchnia w najlepszym wydaniu. O winie nie wspominając. Kombinacja wyjątkowa! Bardzo polecam.
Szukając miejsca idealnego na zimę, gdzie w jednym miejscu skoncentrowane są topowe pola golfowe, wskazałabym meksykański Los Cabos na Półwyspie Kalifornijskim. Wszyscy topowi designerzy, na czele z Tigerem Woodsem, mają tu swoje „dzieła” z zapierającymi widokami na morze! Pola klifowe, wdzierające się w wodę dołki o różnych przewyższeniach. Niesamowita jakość. Do tego ogromny wybór niebanalnych hoteli, wyśmienita kuchnia – połączenie doskonałe. Aczkolwiek daleko i niełatwo tam dotrzeć z Polski, dlatego najlepiej połączyć wyjazd z kilkoma dniami w Los Angeles.
Tym, którzy widzieli już wszystko i byli wszędzie, zawsze polecę Islandię. Nie dość, że ma najbardziej zaskakującą naturę w Europie, to jeszcze kilka spektakularnych pól. Co prawda, deszcz pada tu poziomo i wieje niemiłosiernie, ale gdzie indziej zagra się w golfa w kraterze wulkanu? Najlepiej wybrać się na Islandię w lipcu, kiedy jest największa szansa na znośną aurę. I koniecznie połączyć to ze zwiedzaniem i podziwianiem niezwykłej przyrody w różnych zakątkach wyspy.

Turecki Belek to doceniany golfowy kierunek.

 

© 2023 Magazyn golfowy GOLF&ROLL, wydawca: G24 Group Sp. z o.o