Now Reading
„W golfa zawsze gram w krawacie”

„W golfa zawsze gram w krawacie”

Według Polskiego Związku Golfa to najstarszy czynny golfista w kraju. Od samego początku związany z toruńskim Klubem Golfowym Tatfort. Honorowy członek w klubie Kalinowe Pola. Czesław Romankiewicz przygodę z golfem rozpoczął w wieku lat 83 lat (!) i od kilku dobrych sezonów udowadnia, że na sport i aktywność fizyczną nigdy nie jest za późno. Pan Czesław z pomocą przyjaciół pod koniec stycznia organizuje swój jubileuszowy turniej, by tym sposobem uczcić swoje 90. urodziny.

Jak mówi pan Czesław, z golfem zaczęło się przypadkowo.

„W 2007 roku zostałem zaproszony na turniej golfowy, w którym uczestniczył mój syn. I spróbowałem. W pewnym momencie syn powiedział mi: Tato, masz dobre trafienie, spróbuj trochę poćwiczyć. I tak zrobiłem – zacząłem trenować, zadałem egzamin na zieloną kartę i mogłem grać już na różnych polach. Miałem wtedy 83 lata. Do dziś śmieję z takiej oto sytuacji. Kiedyś pewna miła pani redaktor zapytała mnie, czy po sześćdziesiątce to w ogóle można zaczynać grę w golfa. Odpowiedziałem: Proszę pani, nie mogę na odpowiedzieć na to pytanie, bo ja zaczynałem po osiemdziesiątce.”

Pan Czesław nie ogranicza się jedynie do rekreacyjnych rund golfa raz na jakiś czas, ale z powodzeniem startuje w turniejach golfowych, głównie z swoim klubie. I ma na swoim koncie ważne dla siebie sukcesy.

„Już w 2008 r. w pierwszym turnieju wiosną wygrałem w netto w swojej grupie handicapowej. To niesamowite, jak człowiek jest wtedy zadowolony! I tak, po trochu coraz bardziej się wciągałem. Znajomi pomogli mi załatwić kije golfowe, torbę, wózek… Gram przede wszystkim gram w turniejach w naszym klubie w Toruniu, ale w 2011 r. byłem z przyjaciółmi na Wyspach Kanaryjskich, w 2012 zaś w Turcji na tygodniowym turnieju, gdzie również bardzo dobrze mi się grało. I co tu dużo mówić, przez te kilka lat tych trofeów się od tego czasu nazbierało… W 2012 r. miałem wyjątkowe szczęście w turnieju na Kalinowych Polach, gdzie na jednym z dołków posłałem piłkę najbliżej flagi i zająłem pierwsze miejsce w tej konkurencji. To dla mnie było wyjątkowe szczęście, bo zarząd tego klubu z panem Markiem Sokołowskim na czele przyjął mnie jako honorowego członka klubu.”

Golf ujął pana Czesława… sprawiedliwością.

„Tu nie gra się z przeciwnikiem, ale z polem, ze sobą. Kwestia uderzenia, odległości, krótkiej gry – to jest bardzo fascynujące. I stosunek golfistów do siebie – jeden drugiemu nie zazdrości, tylko cieszy się, jak drugiemu się uda. To szanowany sport, koleżeński. Chciałbym jeszcze parę lat pograć. I zawszę mówię sobie, że jeśli zagram poniżej wieku, to jest to dla mnie wielkie szczęście.”

Na początku było też zaskoczenie. Te wszystkie reguły, zasady – trzeba było trochę czasu, by wszystkie je poznać. Z etykietą u szarmanckiego pana Czesława od początku nie było problemów. Do dzisiaj można go rozpoznać po nienagannej prezencji, bo pan Czesław rzadko pojawia się na polu golfowym bez koszuli i krawata.

„To takie przyzwyczajenie. Kiedyś miałem działkę, ale jak zacząłem grać w golfa, to z niej zrezygnowałem. Przez pięć lat byłem prezesem tych ogrodów działkowych i jak ktoś chciał coś ode mnie, to ludzie zawsze mówili, by szukać gościa w krawacie i kapeluszu. Mam zasadę, że w golfa zawsze też gram w krawacie.”

Golf z racji wieku jest dla pana Czesława głównie rekreacją.

„Głównie cieszę się grą. Mam teraz hcp w okolicach 25 i chciałbym oczywiście go jeszcze obniżyć, ale nie oszukujmy się… młodzież będzie mnie a pewno wyprzedzać, bo jednak wiek swoje robi. Czasami rozmawiam z ludźmi, że powinni grać golfa, niektórzy dziwnie reagują… Trudno mi zresztą powiedzieć dlaczego, bo nie jestem typem agitatora, który chodziłby i kogoś specjalnie namawiał. Jeszcze by powiedzieli Czego nas ty dziadek od nas chcesz?. Młodzież się teraz liczy. I kropka”.

Jubileuszowy turniej 90-lecia pana Czesława odbędzie się 31 stycznia na polu Tatfort w Toruniu. „Mam już sporo zaproszonych gości i będzie to dla mnie wyjątkowe wydarzenie. Cieszę się, że jestem jeszcze w takim stanie, że mogę grać. Jeśli będzie pogoda, to będziemy grać na polu, jeśli nie, to na symulatorze golfa. Będą nagrody za netto, brutto, nagrody specjalne dla przyjaciół. Dla mnie to najlepsza forma spędzenia urodzin.”

Pan Czesław – jak potwierdzają przyjaciele – to autor wielu dowcipów, stwierdzeń i ciętej riposty. A mottem życiowym, które często powtarza i które chyba najlepiej odzwierciedla, czym stał się dla niego golf, jest stwierdzenie: „Chcesz być szczęśliwy przez jeden dzień? Napij się! Chcesz być szczęśliwy przez jeden rok? Ożeń się! Chcesz być szczęśliwy przez całe życie?! Graj w golfa!

 

Brak komentarzy (0)

Napisz komentarz

© 2023 Magazyn golfowy GOLF&ROLL, wydawca: G24 Group Sp. z o.o