Now Reading
Mateusza Kusznierewicza kurs na sukces

Mateusza Kusznierewicza kurs na sukces

Jestem sportowcem spełnionym – na swoim koncie mam takie wspaniałe sukcesy jak złoty medal olimpijski, mistrzostwo świata, Europy i Polski. Dzięki wyczynowemu uprawianiu sportu zgromadziłem wiele cennych doświadczeń i zdobyłem umiejętności pomocne także w innych dziedzinach życia.

Nawyki, które wyniosłem z zawodowego uprawiania żeglarstwa na pewno sprzyjają w osiąganiu celów biznesowych. Sport i biznes mają ze sobą wiele wspólnego, bowiem w obu do osiągnięcia sukcesu niezwykle ważne są te same wartości: motywacja, systematyczność, praca zespołowa, komunikacja i  zarządzanie emocjami w trudnych, często zmieniających się warunkach.

Kiedy znajomi golfiści pytają mnie, jaki jest sprawdzony przepis na sukces wymieniam zazwyczaj cztery niezbędne składniki – marzenie, pragnienie, poświęcenie i dyscyplinę. Do tych elementów można dokładać kolejne… Oto początek tej listy.

1. Marzenia

Wszystko zaczyna się od marzeń. To one wyznaczają cele. To one motywują, inspirują. Bez nich nie wiadomo, czym miałby być ów sukces, do którego dążysz. Chciałbyś zostać golfowym mistrzem Polski? A może marzysz o triumfie w wielkoszlemowym turnieju? To znaczy, że zrobiłeś już pierwszy krok w stronę sukcesu. Wiesz, czego chcesz. Tylko teraz musisz pamiętać, że nie dostajemy wielu szans od losu – mamy tylko jeden bilet na życie, więc realizacji marzeń nie należy odkładać na później. Bo marzenia są po to, by je realizować. Odkładane na później „kurzą się” w naszej głowie, stając się raczej krainą ze snów niż czymś, co ma wyznaczyć nam drogę, być życiowym kierunkowskazem. Nawet jeśli początkowo marzenia wydają się nierealne to trzeba tchnąć w nie trochę wiary. Wtedy nabierają kształtów i można formować je w cel.

2. Pragnienie

Mnie marzenia zawsze motywowały i dawały energii do działania. Lubiłem wyobrażać sobie, jak je spełniam. Szybko przechodziłem od obrazu kiełkującego w wyobraźni do obmyślania sposobów realizacji moich zamiarów. Czyli do drugiego kroku w kursie na sukces. To etap sprecyzowania, dokąd dokładnie zmierzamy, jak i w jakim czasie chcemy tam dotrzeć. To moment, w którym nasza chęć do działania jest naszym driverem, który pozwala nam wstać każdego ranka z nową energią do pracy.

3. Poświęcenie i dyscyplina

Poświęcenie w drodze do celu – jako sportowiec dobrze zrozumiałem znaczenie tych słów. Sportu na poziomie olimpijskim nie można uprawiać „z doskoku”. Wyniki przychodzą po latach ciężkiego treningu, a zaangażowanie na wysokim poziomie powinno utrzymywać się przez cały czas. Życie wyczynowego sportowca dedykowane jest celowi nadrzędnemu, jakim jest tytuł mistrza świata, czy medal olimpijski. Nie ma wymówek. Gdy szukałem usprawiedliwień na słabszą dyspozycję na treningu od razu przypominałem sobie, że na miejsce na podium czeka wielu chętnych i w tym czasie, kiedy ja sobie folguję oni właśnie pracują nad lepszą formą i wynikami. I podobnie jest ze wszystkimi celami – chcesz je osiągnąć to nie możesz szukać usprawiedliwienia, musisz działać. Do tego potrzebna jest oczywiście dyscyplina, czyli samokontrola systematyzująca wysiłki. Niezbędna do tego, abyśmy się nie zniechęcali i nie schodzili z drogi do celu. Los leży w naszych rękach. Uprawianie sportu nauczyło mnie, że dzięki wewnętrznej dyscyplinie możemy liczyć na ciągły rozwój. Ona też pomaga w byciu mistrzem nie tylko jednego wydarzenia.

4. Równowaga

Po zakończeniu sportowej kariery mogłem sobie pozwolić, aby tę nieco radykalną dyscyplinę treningową złagodzić. Wciąż jestem zwolennikiem pełnego poświęcenia danemu przedsięwzięciu, ale teraz łączę je z odpowiednim balansem pomiędzy pracą a życiem prywatnym, tak zwanym work-life balance. Pracuję  najintensywniej jak to możliwe, w pełni wykorzystując ten czas. Ta zasada dotyczy także innych dziedzin życia. Ja pamiętam o niej nawet na golfie. Jeśli jadę na pole z zamiarem doskonalenia swingu to zaczynam od wybicia kilku koszyków piłek, a nie od spędzania czasu na plotkach w domku klubowym. Ale jeśli jest czas na przyjemności to odkładam pracę, laptopa czy służbowe telefony na później. Kiedy mając w głowie jakiś cel, w ten sposób zaczniesz podchodzić do obowiązków i czasu wolnego o wiele lepiej będziesz organizował swój dzień, tydzień, miesiąc. Przed tobą pięć dni wytężonej pracy i siedzenia w biurze po godzinach? OK, możesz się sprężyć, ale wtedy pamiętaj, aby cały weekend wygospodarować na sport lub ulubione przyjemności. Tylko wtedy, gdy pozwolisz swojemu organizmowi na odpoczynek po wytężonej pracy będziesz mógł długo pracować, czy trenować na najwyższych obrotach.

5. Refleksja

Pochłania mnie wiele aktywności, ale nie pozwalam zabrać sobie czasu na niezbędną refleksję. W pędzie codzienności odczuwam potrzebę zatrzymania się na chwilę i zastanowienia nad sobą. W tym celu od dwóch lat, raz w tygodniu… umawiam się sam ze sobą. Dla ciebie może być to runda golfa w samotności, o ile grasz na takim poziomie, że nie musisz koncentrować się na technice ruchu. Ale to może być również spotkanie ze sobą tylko na godzinę – spacer na świeżym powietrzu, kawa na mieście. Jest to czas, kiedy możesz przeanalizować, czy to co robisz, czym się zajmujesz, jest dla ciebie ważne, czy ma sens, czy jest dobre również dla twoich najbliższych. Takie spotkania porządkują wnętrze i pozwalają zachować równowagę życiową. Ja przez sport nauczyłem się szanować czas, dlatego teraz skrupulatnie planuję każdy dzień i raczej nie robię rzeczy, które nie mają sensu. Taką metodą polecam każdemu.

Wszystko po to, by nie stanąć w miejscu i nie zbaczać z kursu na sukces.

Źródło: „Golf&Roll” nr 3/2014

fot. Marek Darnikowski

Brak komentarzy (0)

Napisz komentarz

© 2023 Magazyn golfowy GOLF&ROLL, wydawca: G24 Group Sp. z o.o